W miniony czwartek wielką determinacją wykazał się Thomas Partey. Przedstawiciel Ghany w godzinach południowych wrócił z Pucharu Narodów Afryki. Kilka godzin po wylądowaniu w Londynie wystąpił w końcówce półfinałowego meczu Pucharu Ligi Angielskiej z Liverpoolem. 28-letni pomocnik Arsenalu nie był jednak w stanie uczestniczyć w mistrzostwach aż do końca, ponieważ w 90. minucie otrzymał czerwoną kartkę.
Nieoczekiwany obrót sytuacji
Thomas Partey jeszcze we wtorek uczestniczył w ostatnim grupowym spotkaniu w barwach reprezentacji Ghany w czasie Pucharu Narodów Afryki. Czarne Gwiazdy, wbrew oczekiwaniom, przegrały z Komorami 2: 3 i już w fazie grupowej odpadły z turnieju rozgrywanego w Kamerunie.
Pomocnik Arsenalu w czwartek w popołudnie wylądował na lotnisku w Londynie i niespodziewanie bezpośrednio udał się do kolegów z zespołu do hotelu. Zawodnicy przygotowywali się do rewanżowego spotkania półfinału Pucharu Ligi Angielskiej. Było to spotkanie Kanonierów z Liverpoolem na Emirates Stadium.
Partey w spotkaniu Arsenal – Liverpool
Partey spotkanie rozpoczął jako zawodnik ławki rezerwowych. W 74. minucie Mikel Arteta postanowił dać piłkarzowi szansę i wpuścił go na murawie. Warto wspomnieć, iż minęło zaledwie kilka godzin, kiedy to Partey dotarł do Londynu po długiej podróży z Kamerunu. Dla reprezentanta Ghany to spotkanie nie było jednym z tych, o których z przyjemnością się wspomina. W końcówce meczu w odstępstwie niecałych czterech minut były zawodnik Atletico Madryt otrzymał dwie żółte kartki. Tym samym Partey osłabił swój zespół w zbliżających się spotkaniach Premier League.
Trener Arsenalu nie żałuje podjętej decyzji. Podkreślił, iż ubolewa nad tym, że nie może teraz wykorzystać talentu gracza. W wywiadzie udzielonym po spotkaniu dodał, iż Partey nie odbył jeszcze z klubem ani jednej sesji treningowej. W dodatku w takiej samej sytuacji był Martin Odegaard, natomiast Lacazette miał już żółtą kartkę. Stąd ta decyzja o wykorzystaniu reprezentanta Ghany w tym meczu — dodał opiekun Arsenalu.
Niepotrzebna czerwona karta w 90 minucie. Mógł się już powstrzymać na koniec meczu