Arsenal wygrywa kolejny mecze ligowy

W zeszłym tygodniu Arsenal zwyciężył w derbach Londynu pokonując Crystal Palace. Tym samym „Kanonierzy” zainaugurowali sezon 2022/23 zgarnięciem 3pkt. Sympatycy klubu z pewnością pełni nadziei czekali na kolejne spotkanie Arsenalu. Tym razem podopieczni Mikela Artety na własnym stadionie podejmowali Leicester City. Pierwsze spotkanie w sezonie rozegrane na Emirates Stadium przyniosło kibicom obu drużyn wiele sportowych emocji. Podczas 90 minut sympatycy futbolu mieli możliwość obejrzeć aż 6 strzelonych bramek.

Dominacja od samego początku

„Kanonierzy” mocno weszli w spotkanie. Od pierwszego gwizdka dominowali na boisku. Grali szybko, wymieniali wiele krótkich podań, a po stratach szybko stosowali wysoki pressing. Taka taktyka sprawdzała się bardzo dobrze. Zawodnicy gości nie mogli znaleźć własnego rytmu i wyglądali na mocno zagubionych. Dobra gra Arsenalu zaowocowała pierwszym trafieniem w meczy zdobytym w 23. minucie. Wówczas to ładnym technicznym strzałem popisał się Gabriel Jesus. Tym samym zawodnik zanotował pierwsze oficjalne trafienie w barwach londyńskiego klubu. Po 12 minutach Brazylijczyk po raz kolejny pokonał bramkarza gości. Piłkę wrzuconą w pole karne z rzutu rożnego źle wybijał Vardy i Jesus nie mógł zmarnować takiej okazji. Tuż przed końcem pierwszej połowy sędzia był bliski podyktowania rzutu karnego dla Leicester, jednak wycofał się z decyzji po obejrzeniu powtórki.

Emocjonująca druga połowa

Druga część spotkania obfitowała w jeszcze więcej emocji. Już kilka minut po wznowieniu gry goście strzelili kontaktową bramkę. Pecha przy interwencji w polu karnym miał Saliba, który posłał piłkę do własnej bramki. Jednakże zawodnicy Arsenalu szybko podwyższyli wynik do 3:1. Bramkarz gości wypuścił piłkę dośrodkowaną przez Saki, przechwycił ją Jesus, podał do Xhaki, a ten umieścił futbolówkę w siatce. W 74. minucie Leicester znowu zmniejszyło prowadzenie Arsenalu do jednej bramki. Jednak odpowiedź „Kanonierów” była szybka. Już minutę później wynik meczu na 4:2 ustanowił Martinelli. Kibice Arsenalu chyba nie mogli wymarzyć sobie lepszego początku sezonu.